,,ANNA KARENINA”, LEW TOŁSTOJ
Warto zacząć tą polecajkę od tego, że przez
przeczytaniem książki, za namową przyjaciółki obejrzałam film, którym nie byłam
zachwycona. Wydało mi się, że ma w sobie na pewno jedną tysięczną tego, co będzie
w książce, a same postaci wydały mi się nieszczere i wręcz agresywnie
,,holywoodzkie’’. Na samym początku więc postawiłam książce wysoką poprzeczkę.
I po przeczytaniu mogę stwierdzić, że książka jest o wiele lepsza niż film, ale
również o wiele trudniejsza do przyjęcia.
Tołstoj już na samym początku pokazuje nam cztery pary: Stiwa Obłoński i
Dolly, małżeństwo z wieloma problemami wywołanymi licznymi zdradami żony przez
męża; Anna i Karenin, pozornie szczęśliwe małżeństwo z kilkuletnim
synkiem, któremu jednak czegoś brakuje do szczęścia; Annę i Wrońskiego, którzy
na początku nie mają statusu małżeństwa, ale tylko oni wydają się być w
stanie zapewnić sobie wzajemne szczęście; oraz w późniejszej części Lewina i
Kitty, którzy pomimo wcześniejszych trudności wydają się być „parą idealną”.
Pomimo tego, że w tytule pada imię „Anna”, bohaterka nie jest zdecydowanie
główną postacią. Wokół niej toczą się losy jej męża i kochanka, oraz
filozoficzno-moralna dyskusja na temat miłości obranej w złym kierunku oraz
ostracyzmu społecznego, którego ofiarą często padają kobiety. Anna jest
zamknięta w pułapce- albo będzie prowadzić dobre, lecz nieszczęśliwe życie z
zagwarantowaną pozycją społeczną, albo da się ponieść namiętnemu uczuciu, które
każe jej nie tylko porzucić męża, lecz również synka, w którym widzi sens
swojego życia. Bohaterka w każdym miejscu jest niezadowolona i czuje się
wybrakowana, jakby ścigało ją antyczne fatum. Pomimo początkowego szczęścia,
okazuje się, że z Wrońskim też nie jest w pełni szczęśliwa. Na koniec książki,
gdy poznaje Lewina, zdaje sobie sprawę z tego, że źle ulokowała swoje uczucia.
Bo co jeśli hrabia nie był najlepszym wyborem, a miłości swojego życia tak
naprawdę nigdy nie poznała? Pomimo tytułu, który nam dużo sugeruje, duża część książki skupia się jednak na Lewinie;
jego postać jest alter ego autora, przez
którą bardzo mocno przemawia opinia Tołstoja. Sam pisarz bardzo zwraca uwagę na
to, jak często początkowa miłość kończy się rozwodem- od zobaczenia statystyk w
samej Moskwie wpadł na pomysł napisania książki. Lecz to wokół Lewina toczą się
walki wewnętrzne- najpierw z powodu bycia odrzuconym przez Kitty, refleksje na
temat śmierci przez odejście jego brata, Mikołaja; później przez brak uczuć
rodzicielskich do ich dziecka, a na sam koniec- konsternacja nad sensem życia i
wiary. Tołstoj ma bardzo tradycyjne i patriarchalne poglądy, co poniekąd
momentami przeszkadza w lekturze. Pomimo tego, autor pokazuje nam w tej książce
jak inaczej ludzie reagują na wydarzenia wokoło nich- Wroński przez urażenie dumy
staje się typowym, gwałtownym cholerykiem, podczas gdy Lewin zamyka się w sobie
i unika swoich bliskich. Jednak
tym, co najbardziej mi przeszkadzało podczas czytania ,,Anny Kareniny’’ jest
wprowadzanie trzecio- czy nawet czwarto planowych postaci, które w ogólnym
rachunku nie są potrzebne. Tołstoj często się rozpisywał- nie można mu tego
odjąć, poetycko i refleksyjnie, ale długo. Przez większość książki przebywamy
wraz z bohaterami w bogatych
posiadłościach, na wsiach lub jesteśmy z nimi na wycieczkach, kiedy oni sami
nie wiedzą jak wypełnić ciszę. Ale nie dziwmy się autorowi- wtedy książki
wychodziły fragmentami w gazetach, a honorarium dostawano od rozdziału. Pewnie
dlatego ,,Anna Karenina’’ ma prawie tysiąc stron : )
Podsumowując- ,,Anna Karenina’’
jest ciężką lekturą, na którą trzeba się w pewien sposób przygotować.
Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, pomimo długich opisów. Nawet jeśli czytacie
ją tylko dla wątku Wrońskiego i Anny- warto, bo jest go tam sporo. Sama książka
przez sposób napisania, i przez fakt, że razem idziemy z bohaterami przez życie,
zmusza czytelnika do refleksji. Lektura idealna na zimne i pochmurne
wieczory- raczej nie zabierałabym się za nią w lecie. MK